Kiedy przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły?
Tematy leżą na ulicy. Jak się
okazuje w moim przypadku- nie tylko tam. Wena nachodzi mnie zdecydowanie
częściej w domowych pieleszach. Oto zaskakująca lista czynności,
podczas których mój umysł odpływa w dalekie krainy- jak
poszukiwacz przygód na zaczarowanym okręcie, przywożąc ze sobą
skrzynie wypełnione po brzegi niesamowitymi pomysłami.
Ruch to zdrowie
To stwierdzenie odnosi się również
do zdrowia psychicznego. Mój mózg potrzebuje świeżego powietrza,
dlatego spacery z córką tak dobrze wpływają na jego pracę.
Nie mogę powiedzieć, że szare komórki odpoczywają, kiedy ja
beztrosko sunę chodnikami. Wręcz przeciwnie- pracują na wysokich
obrotach. Ale spuszczam je wtedy z łańcucha, mogą swobodnie płynąć
z prądem, biec własnym torem. Wokół tyle bodźców, świat się
kręci, gna do przodu- to bardzo inspiruje. Dlatego po powrocie do
domu mam głowę pełną pomysłów, które szybciutko zapisuję w
kajeciku, zanim rozpierzchną się jak baranki na letnim niebie.
Krzyżyk za krzyżykiem
Kiedy wyszywam (zapraszam do Magic Crafts! KLIK) , wpadam w dziwny stan.
Ni to jawa, ni to sen... Powtarzalność czynności- po drodze
zmieniają się tylko kolory nici- usypia jedne zmysły, po to, by
pobudzić inne. Ciężko jest wtedy zapanować nad myślami, które
wykorzystują moją chwilową słabość i wymykają się z szufladek.
Jedne kłębią się, plączą, wiją jak szalone. Drugie snują się
powoli, jak leniwa rzeka. Wszystkie jednak prowadzą mnie do źródła.
Rodzi się coś nowego, wyłania z fal i zdumiewa swoim pięknem-
świeża idea.
Uczta zmysłów
To mój codzienny rytuał. Każdego
ranka mielę kawę w młynku, który choć tylko udaje zabytkowy
przedmiot, zawsze robi wrażenie na gościach. Ranek to również
pojęcie względne- wszystko zależy od tego, czy Hania dobrze spała
w nocy. Zawsze jednak to jedna z pierwszych rzeczy, które robię po
przebudzeniu. Nie ma nic lepszego, aby otrząsnąć się z resztek
snu. Dźwięk miażdżonych ziaren, rytmiczne kręcenie i ten obłędny
aromat- zawsze stawia mnie na nogi. Mój umysł również powraca z
krainy snu, a myśli nabierają rozpędu. Jest to bardzo relaksująca
czynność, podczas której w mojej głowie rysują się projekty,
marzenia nabierają kształtów. Uwielbiam te chwile.
Kropla drąży skałę
Może to wyznanie zaskoczy wiele osób,
ale zdecydowanie najbardziej kreatywna jestem w trakcie ... mycia
naczyń. Ta prozaiczna, pozbawiona zupełnie wdzięku, obdarta z
romantyzmu czynność jak żadna inna pobudza moją wyobraźnię.
Snuję plany na przyszłość, znajduję odpowiedzi na nurtujące
pytania, rozwiązuję zawiłe zagadki, kreuję i wymyślam. Odchodzę
od zlewu nie tylko z poczuciem dobrze spełnionego domowego
obowiązku, ale także z nowymi pomysłami.
Ten temat również narodził się w
mojej głowie, gdy zmywałam naczynia po obiedzie ;)
A gdzie i kiedy Was najczęściej
dopada twórcza wena?
Ten tekst bierze udział w #3 edycji Karnawału blogowego- Co mi pomaga w pisaniu?
Organizatorką tej edycji jest Ania Piwowarska – Autentyczny Copywriting
Więcej informacji na temat akcji na stronie: http://karnawalblogowykobiet.pl/
Ten tekst bierze udział w #3 edycji Karnawału blogowego- Co mi pomaga w pisaniu?
Organizatorką tej edycji jest Ania Piwowarska – Autentyczny Copywriting
Więcej informacji na temat akcji na stronie: http://karnawalblogowykobiet.pl/