Czas dla siebie- a konkretnie?
Kiedy w ramach kursu „Jak zostać
Mamą Mocy” musiałam sporządzić listę swoich potrzeb, na
wysokiej (może nawet medalowej) pozycji uplasował się czas dla
siebie. Wtedy nie widziałam w tym stwierdzeniu nic złego. Dopiero
autorka kursu, Basia, uświadomiła mi oraz pozostałym
uczestniczkom, że jest to pusty frazes.
Czy „czas dla siebie” wylądowałby
również na Waszej liście potrzeb? Podejrzewam, że tak. Codzienne
zmagania z rzeczywistością dają nam nieźle w kość. Nierzadko
mamy pod górkę. Jesteśmy zmęczeni, poirytowani- a to doskonała
pożywka dla konfliktów. Co zrobić, aby uchronić siebie i rodzinę
przed krzywdzącą złością?
Komunikujmy się, mówmy o swoich
potrzebach otwarcie. Bez żadnej ściemy. Bez owijania w bawełnę.
To jest właśnie czas na konkrety! Mówisz mężowi, że
potrzebujesz czasu dla siebie, a on wzrusza ramionami? Pewnie się
wściekasz, że w ogóle cię nie rozumie, ale zatrzymaj się, weź
kilka głębokich oddechów i dokonaj analizy swojego przekazu. Co to
znaczy- czas dla siebie?
A gdybyś tym razem zrobiła to
inaczej? Powiedz konkretnie, na czym ci w tej chwili zależy. Czego
pragniesz? Jaka twoja niezaspokojona potrzeba buzuje niczym gorąca
lawa w uśpionym wulkanie, gotowa, by rozlać się po całym domu i
oparzyć twoich bliskich?
Potrzebuję poczytać książkę/ wziąć
kąpiel/ uciąć sobie drzemkę. Oto konkret, który zdecydowanie
bardziej przemawia do wyobraźni. Niestety, czasu nikt nie może nam
podarować. Natomiast zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji-
strategia, którą można wykorzystać. Partner wykąpie dzieci, a ty
odpłyniesz z ulubioną lekturą. Potem ty położysz je do łóżek,
a on pójdzie pobiegać.
Wciąż piszę z perspektywy kobiety,
ponieważ mam wrażenie, że „czas dla siebie” to ulubiony zwrot
wszystkich pań .
A może się mylę?
Na co zamienisz swój „czas dla
siebie”? Jaka jest twoja niezaspokojona potrzeba? Jestem bardzo
ciekawa :)
Pisząc ten tekst, inspirowałam się
Porozumieniem bez Przemocy (NVC) oraz kursem Barbary Bielanik,
właścicielki Szkół Mocy. Zachęcam Was do wzięcia udziału w
najnowszej edycji kursu- jeśli potrzebujecie świeżości i łatwości
w swoim rodzicielstwie.
9 komentarze
Write komentarzeW końcu, po wielu latach, doczekałam się sporej dawki wolnego czasu, którą przeznaczam na czytanie książek, to takie przyjemne uczucie móc coś robić tylko dla siebie. :)
ReplyBardzo ciekawe, że ludzie w ogóle mają tendencję do "przekonywania" siebie, że: potrzebują czasu dla siebie, schudną, będą więcej czytać, etc. To zwykłe uogólnianie. Dobrze, że piszesz o tym, by nazywać swoje potrzeby po imieniu, ja np. potrzebuję czasem sobie pograć, innym razem wolę poświęcić 30 min. na jogę lub robienie zdjęć.
ReplyA jeśli chodzi o porozumienie bez przemocy, to pod tym samym tytułem polecam książkę Rosenberga - dużo świetnych przykładów, czasem zabawnych, a czasem wręcz przerażających i zadziwiających.
Ja z kolei ćwiczę wykorzystywanie każdej minuty na maksa- dwójka małych dzieci w domu :) Pocieszamy się z mężem, że odpoczniemy na emeryturze;)
ReplyKsiążka, o której mówisz, stoi w kolejce- teraz czytam "Wychowanie bez nagród i kar", polecam!
ReplyA NVC jeszcze nie raz przewinie się na moim blogu, ponieważ nie poprzestanę tylko na lekturze książki, mam większe plany :)
Ja eliminuję to, co mnie nie bawi albo bawi w bardzo małym stopniu. I tak, np. nie oglądam telewizji, ale w tym czasie czytam :) Wydaje mi się, że jeśli naprawdę chce się coś zrobić, to można wygospodarować na to chwilkę wolnego :) Niestety bardziej skupiamy się na tym, że brakuje nam czasu, niż na planie złapania chwili dla siebie.
ReplyJeśli mamy dużo potrzeb, to należy pogodzić się z tym, że coś musimy poświęcić- np. sen ;)
ReplyRzeczywiście warto mówić konkretnie o co nam chodzi z tym czasem dla siebie. Ja muszę się nauczyć mówić właśnie tak konkretnie, a nie czekać, aż ktoś się domyśli :) Od jutra zaczynam :)
ReplyPowodzenia :D Ja też powoli to wdrażam i są efekty!
ReplyW moim przypadku, gdy opiekuję się niespełna 5-cio miesięcznym maleństwem czas dla siebie to zdecydowanie czas na sen. Na drugim miejscu jest kawa i coś słodkiego. Na trzecim laptop i internet. Kiedyś to wszystko było takie proste, teraz sen jest na wyścigi, kawa zawsze wypita tylko w połowie a laptop to niemal "grzech", bo siedząc przed nim pranie się nie wyprasuje. Ale i tak za nic w świecie nie wróciłabym do czasów sprzed narodzin Córeczki :)
Reply