O jedno sprzątanie za daleko

15:03:00 0 Comments A+ a-


Studencka brać odetchnęła z ulgą. Sesja dobiegła końca. Można znowu rzucić książki w kąt i oddać się słodkiemu nieróbstwu. Co prawda, ja te beztroskie czasy mam już za sobą, ale jest jedna rzecz, która mi pozostała. Kiedy zbliżały się terminy egzaminów, a oś czasu nagle się zakrzywiła i okazało się, że tych wszystkich opasłych tomów nie da się przerobić w kilka dni, działo się coś magicznego.

Do czego jesteśmy zdolni, aby się nie uczyć?

Czy ktoś już napisał na ten temat pracę? Z naukowego punktu widzenia to zjawisko jest fascynujące. Oto przez cały rok wszelkie przedmioty w mieszkaniu może pokrywać kilkucentymetrowa warstwa kurzu, w kątach straszą pajęczyny, a przez okno już nic nie widać i nikomu to nie przeszkadza, aż tu nagle przychodzi sesja i studenci budzą się z letargu. Ja również w oka mgnieniu zamieniałam się w perfekcyjną panią domu.

Home, sweet home?

Podobnie jest z pracą w domu. Ostatnio pisałam o wolności i jej zgubnym wpływie (TUTAJ). Ale to dopiero wierzchołek góry lodowej. Kiedy decydowałam się na własną działalność, nie miałam pojęcia ile niebezpieczeństw na mnie czyha. I to we własnych czterech kątach!

Kiedy miałam do wykonania ważną pracę, atakowały mnie z każdej strony nieumyte kubki, brudne talerzyki. Kilka naczyń w zlewie urastało w moich oczach do rozmiarów wielkiego stosu. Musiałam działać natychmiast.

No dobrze, gary pomyte, można wziąć głęboki oddech i oddać się bez reszty pracy ... Mówiąc to w duchu, kątem oka namierzyłam na podłodze okruszki. Zaledwie parę. Zaraz, zaraz... To są okruchy! Ogromne i obrzydliwe, łypią na mnie z posadzki i śmieją mi się prosto w twarz. Bezczelne. Już ja wezmę miotłę i pokażę im, gdzie raki zimują.

Sytuacja opanowana. Ale wtedy przypominałam sobie o zaległym praniu. O obiedzie. O porozrzucanych ubraniach. Jest jeszcze tyle do zrobienia! Praca nie zając, nie ucieknie.

Fatalne zauroczenie

Teraz również zmagam się z tymi demonami. A okazji do grzechu jeszcze więcej, bo Hania potrafi narobić bałaganu. Próbuję jednak okiełznać te zapędy. Przecież gdybym pracowała na etacie, te wszystkie obowiązki wykonywałabym po powrocie do domu. To moje kolejne postanowienie- nie dać się odciągnąć od pracy nagłym przypływem uczuć do mopa.

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Tak mówią.