Dolce vita? Nie, dziękuję!

08:36:00 0 Comments A+ a-
















fot.: Twitter/Royal Palace


Ta wiadomość obiegła cały świat- księżna Kate urodziła dziewczynkę! Pewnie się zastanawiacie, po co o tym wspominam, skoro jeszcze parę dni temu zdjęcia świeżo upieczonej mamy oraz jej słodkiej córeczki wyskakiwały z każdego portalu. W jakim celu odgrzewam ten temat? To będzie trochę offtop, taki post z cyklu "muszę, bo inaczej się uduszę". Coś, co leży mi na sercu i chcę się tym z Wami podzielić.

Uwielbiam księżnę Cambridge. Za niesamowitą klasę, doskonały styl, bezpretensjonalność, piękny uśmiech. Za ciepło i sympatię, która bije z jej twarzy- czy można to poczuć przez papier lub ekran komputera? Czy można polubić osobę, której na oczy nie widzieliśmy i nie zamieniliśmy z nią nawet jednego słowa? Najwyraźniej tak.

Kiedy zobaczyłam najnowsze zdjęcia żony księcia Williama, pomyślałam sobie: szczęściara! Wymalowana, uczesana, w ślicznej sukience- wygląda jak z obrazka. Od razu przypomniał mi się ten wspaniały dzień, kiedy to opuszczałam szpital z moim małym krzykaczem. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Blada jak trup, sińce pod oczami, ubrana w byle co (czyli to co miałam na sobie, kiedy przyjechałam na porodówkę)- obraz nędzy i rozpaczy.

Poczułam lekką zazdrość. No takiej to dobrze. Sztab ludzi postarał się o to, aby po raz kolejny zachwyciła cały świat. Nawet kilka godzin po porodzie. Gdyby nie odstający brzuszek oraz opuchlizna, która jeszcze była gdzieniegdzie widoczna, można by pomyśleć, że Kate wybiera się na kolejny bankiet lub wystawę.

Po chwili jednak przypomniałam sobie, co czułam tego dnia. ZMĘCZENIE. Obezwładniające. Totalne. Odczuwalne każdą cząsteczką obolałego ciała. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, w swoim łóżku, zaszyć się pod kołdrą. Żadnych rozmów, uśmiechów, telefonów. Nakarmić małego Trollika, napatrzyć się, jak słodko układa usteczka w czasie snu i samej paść w kojące objęcia Morfeusza.

Niewykluczone, że księżna Kate czuła się lepiej niż ja. Może była bardziej wypoczęta. Może właśnie chciała pokazać całemu światu swoją radość, swoje szczęście, które trzymała w ramionach. A co, jeśli nie? Nagle moja zazdrość zamieniła się we współczucie.

Jak każda mała dziewczynka też chciałam być księżniczką. Ale dorosłam i szybko wybiłam sobie to z głowy. Dobrze mi w moim niedoskonałym świecie, gdzie zamiast pięknych sukni mam poplamione koszulki i stare legginsy, a mój książę paraduje w samych gaciach po domu. Być ciągle na świeczniku, na ustach wszystkich- to przekleństwo.

Życzę Kate i jej rodzinie wszystkiego najlepszego!