Jej wysokość Perfekcja

15:49:00 0 Comments A+ a-


Nieładnie jest zrzucać na kogoś winę, ale tym razem to zrobię. To wszystko przez nią. Panoszy się, zadziera nosa. Myśli, że jest królową, że może mnie ustawiać po kątach, a ja będę tańczyć, tak jak ona mi zagra. Męczę się z nią już tyle lat. Czas zakończyć ten toksyczny związek. 
Au revoir, Perfekcjo!

Cierpliwość ma swoje granice 


Rządzi mną od zawsze. Ta perfekcja! I doprowadza mnie oraz moich bliskich do szewskiej pasji. Ile można znosić moje ględzenie? Popraw to, to nie tak, przesuń, nie pasuje, bliżej, wyżej...! Oszaleć można. Jak długo jeszcze wytrzyma mój małżonek? Dziecko jeszcze za małe, jeszcze nie odczuwa mojego pędu do perfekcji, ale i na nią przyjdzie pora.


Wszystko szkodzi w nadmiarze

To ciekawa rzecz. Cecha, która jest przecież cnotą, w nadmiarze staje się szkodliwa, jak najgorsze chemikalia. Dążenie do perfekcji- przecież o tym głoszą filozofowie oraz uczeni od wieków. Bądź co raz lepsza, dąż do doskonałości, stawiaj sobie cele i osiągaj je- ciągle to słyszę. Ale wystarczy jeden nierozważny krok, o jeden za dużo, aby zboczyć z właściwego szlaku.




Dlaczego nie piszę?

Perfekcja to coś, co najczęściej mnie blokuje. Nie piszę nie dlatego, że nie mam weny. Natchnienie- czy ono rzeczywiście istnieje? Pisanie to przede wszystkim praca, ciężka i żmudna, choć dająca wiele radości. To proces, często długotrwały, a nie kaprys panny rodem z mitologii, która pląsa nam nad głową.
Nie piszę, bo boję się, że to, co wyjdzie spod mojego pióra nie będzie doskonałe. I chociaż w głowie już od kilku dni błąka się interesująca myśl- trzeba ją tylko oswoić i przygarnąć, ugłaskać i nakarmić, a potem ubrać pięknie w słowa- to boję się, że nie podołam.
Nie piszę, bo nie mam idealnych zdjęć, które w pełni oddadzą sens tekstu, które staną się jego dopełnieniem, przedłużeniem.


Jak żyć?

Hej, Perfekcjo! Czy nie za dużo wymagasz ode mnie?
Chwila... To ja za dużo wymagam od siebie. Najwyższy czas pozwolić sobie na błędy. Potknięcie- tak wiele może mi dać.
Hania uczy się chodzić- przy każdej próbie zrobienia samodzielnego kroku, pada pupcią na ziemię. A ja jej mówię- "Kochana, wstawaj, jeszcze nie raz upadniesz. Nic się nie stało. Następnym razem się uda". Dlaczego dla siebie nie jestem taka wyrozumiała?




Happy End

Planując przyjęcie urodzinowe dla naszego Króliczka, miałam w głowie idealny obrazek- przepiękne dekoracje, mnóstwo uradowanych dzieci, dorośli zajęci pasjonującą rozmową, słodkości jak z cukierni, zdrowe przekąski...

Przyszła jedna koleżanka z córką. Tort, który zrobiłam, nie zdobyłby żadnego tytułu w konkursie na najpiękniejsze wypieki. Korony dla księżniczek wyszły krzywe i spadały dziewczynkom na oczy.

Bawiliśmy się cudownie! :)


Zdjęcie- tak bardzo nieperfekcyjne ;)