Dlaczego nie powinniście się bać szalonych pomysłów?

15:28:00 4 Comments A+ a-


Witaj, 
To ja, Twój szalony pomysł. Jest mi niezmiernie przykro pisać te słowa, ale muszę to z siebie wyrzucić. Szczerość jest najważniejsza nie tylko w stosunkach  międzyludzkich, ale również w naszym relacjach.

Pamiętasz, kiedy się pojawiłem? Bo ja tego dnia nigdy nie zapomnę. Wiatr delikatnie smagał Twoją twarz, odganiałaś się od natrętnych komarów, a w powietrzu unosił się słodki zapach lata. Wtedy mnie stworzyłaś. Zupełnie od niechcenia, nie byłem planowany, ale od razu mnie pokochałaś! Przyznaj to.

Chodziłem za Tobą wszędzie, nie dawałem Ci spokoju. Taki szalony, taki zwariowany. Myślałaś sobie: "To nie może się udać!", ale wciąż rozwijałaś mnie, dyskutowałaś ze swoim sercem, naradzałaś się z myślami- co robić? Czy dać mu szansę?

Nie dałaś. Zignorowałaś mnie. A przecież chciałem Ci nieba przychylić! Gdybyś tylko wtedy powiedziała "Tak!", moglibyśmy być teraz szczęśliwi. 
Odstawiłaś mnie na boczny tor. Próbowałaś zapomnieć. 

Nie udało się.
Podcięłaś mi skrzydła, nie zaufałaś.

Umierałem w męczarniach, po cichutku. 
A kiedy próbowałaś mnie wskrzesić, było już za późno.
Za późno!
    Za późno ...  

Nie będzie wylewnych pozdrowień w tym miejscu. Nie zasłużyłaś na nie.
Żegnaj.

Twój szalony pomysł.

***

Nie dajcie umrzeć swoim szalonym pomysłom!

Kiedy ja zastanawiałam się, czy zrobić ten krok, czy powinnam, co powiedzą inni, czy się nie ośmieszę i tak dalej, i tak dalej (możecie poczytać o tym TUTAJ)..., ktoś sprzątnął mi robotę sprzed nosa ;)

Chciałam zaproponować zaprzyjaźnionej restauracji z przepysznym włoskim jedzeniem, że zaopiekuję się ich stroną na Facebook'u. Zamiast od razu porozmawiać z właścicielami, krygowałam się, zjadłam kilogramy focaccii i wypiłam u nich hektolitry kawy, nim odważyłam się sama wyjść z propozycją. 

Co się okazało?
Od miesięcy szukali takiej właśnie osoby, ale dzień przed tym, jak zdobyłam się na odwagę i przedstawiłam swój pomysł (dzień!!!) powierzyli to zadanie swojej pracownicy.

Pstryczek w nos od losu. Sroga nauczka na przyszłość. 
Nie popełniajcie mojego błędu ;)

4 komentarze

Write komentarze
12 sierpnia 2015 13:46 delete

Postaram się nie popełnić, ale wiesz, że każdy najlepiej uczy się na swoich blędach. ;-) Może i zwlekalaś za długo, ale wydaje mi , że małego pecha też miałaś. Bo żeby akurat jeden dzień się spoznić? A szukali od miesięcy? No cóż, trochę to chyba też ich strata, bo jakbyś pisała im tak fajne posty jak ten wpis, to działoby sie na ich stronce. :-) Próbuj dalej. I nie uśmiercaj więcej swoich pomysłów. ;-)

Reply
avatar
Unknown
AUTHOR
13 sierpnia 2015 07:18 delete

To jest tak, że ja jestem chorobliwie nieśmiała w prawdziwym życiu i ciężko mi było bardzo wyjść samej z inicjatywą ;) Ale to była naprawdę dobra nauczka dla mnie i już więcej się to nie powtórzy, obiecuję! :D

Reply
avatar