"Chciałam sobie udowodnić, że nie jestem TYLKO mamą, ale kimś więcej"- wywiad z Marzeną Gaczoł, autorką bloga "Matka Puchatka"
Dzisiejszą rozmówczynię- kobietę, która mnie inspiruje, poznałam jeszcze na studiach. Mamy wspólną znajomą, którą serdecznie pozdrawiam, jeśli tylko to czyta! Co tu dużo kryć, to były czasy wiecznych imprez ;) Potem życie zaczęło się toczyć zupełnie innym rytmem, nasze drogi się rozeszły i znajomość się urwała. Aż któregoś jesiennego dnia odkryłam, że Marzena prowadzi blog. Zaczęłam ją śledzić ;) Dowiedziałam się o niej mnóstwo ciekawych rzeczy! Marzena, choć Wy znacie ją pod nazwą "Matka Puchatka", jest mamą, polonistką z wykształcenia, a także surdopedagogiem, edytorką tekstów i copywriterką, prowadzi blog. I namiętnie czyta!
Zacznijmy od szczerego wyznania: to kiedy Ty właściwie śpisz?
Marzena: Dobre pytanie i tu mnie masz! Śpię niewiele, bo ok. 3-4 godzin na dobę, przeważnie między 4:00 a 8:00. Uprzedzę kolejne pytania: funkcjonuję normalnie, nie jestem zmęczona, wysypiam się i nie uznaję drzemek w ciągu dnia – nie mam nawet na nie czasu. Niestety doba jest dla mnie nadal za krótka!
W zeszłym roku przeczytałam raptem kilka książek, Ty przekroczyłaś setkę, o ile dobrze pamiętam. Mamy miesiąc maj, a Ty już jesteś bliska magicznej liczby 100- jak to robisz? Skończyłaś kurs szybkiego czytania?
Marzena: Nie skończyłam kursu, nie przeczytałam, nawet żadnej książki na ten temat. Najlepszą szkołę szybkiego czytania (albo przetrwania) dała mi uczelnia – studiowałam polonistykę, więc, po prostu trzeba było wykreślać kolejne tytuły z listy lektur, a przy okazji nadrobić zaległości z liceum – wtedy nie byłam taka obowiązkowa. Umiejętność szybkiego czytania jest do nabycia, trzeba po prostu trenować – czytać w ogóle :) W tamtym czasie nie skusiłam się jednak na nic ponadto, co było obowiązkowe. Z czasem wróciłam do czytania dla przyjemności. A kiedy czytam? W tzw. międzyczasie: gdy nie pracuję, nie zajmuję się córą i oczywiście, patrz punkt pierwszy, kiedy nie śpię :)
Zadam Ci teraz pytanie, które pewnie nie raz słyszysz- jaka jest Twoja ulubiona książka?
Marzena: Czasem wydaje mi się, że gdybym miała mniejszy „przebieg”, potrafiłabym taką wskazać. Dzisiaj jest to niemożliwe, bo lista tych, które mnie zachwycają i robią na mnie wrażenie wciąż się powiększa. Ostatnio do tej listy doszła „Dziewczyna z sąsiedztwa” J. Ketchuma, ale też książki Jarosława. Mimo wszystko często wracam też do starszych publikacji, np. do fantastyki w wykonaniu Elizabeth Haydon czy do „Mechanicznej pomarańczy” (ze względu na język). Pomieszanie z poplątaniem i na tym skończę, bo mogłabym jeszcze sporo ulubionych książek wymienić. Uznajmy, że ulubionej książki nie mam, ale wytrwale takiej poszukuję.
Opowiedz mi, proszę, o Twoim doświadczeniu zawodowym. Jesteś surdopedagogiem. To bardzo ciekawy kierunek. Skąd ten pomysł?
Marzena: Może to zabrzmi patetycznie, ale studia podyplomowe zaczęłam ze względu na chęć odkrycia „nieznanego”. Świat ciszy fascynował mnie od zawsze, miganie pociągało i urzekało lekkością… Możliwość porozumienia się z kimś za pomocą gestów, mimiki oraz układu palców to nie lada wyzwanie, które uczy pokory. Świat Głuchych jest zamknięty dla słyszących, a ja po prostu miałam nadzieję, że uda mi się stanąć przynajmniej w drzwiach i rozejrzeć się nieco z progu.
Poza tym to zawsze dodatkowe kwalifikacje – mogę uczyć języka polskiego w PJM albo w SJM :) Niestety nie udało mi się znaleźć zatrudnienia w szkole, więc na razie spełniam się inaczej – udzielam korepetycji dzieciakom niedosłyszącym, migam ze znajomymi, uczę córę! A co będzie potem, czas pokaże.
Zajmujesz się również korektą tekstów oraz copywritingiem. Podpowiedz innym, jak szukasz zleceń? Od czego zacząć zarabianie na pisaniu tekstów? Jakie miałabyś rady na dobry początek?
Marzena: Na początku szukałam zleceń w sieci – byłam zarejestrowana na kilkunastu stronach z ofertami, brałam, co było do wzięcia. To pozwoliło mi na podszkolenie się z terminowego pisania różnorodnych tekstów (od precli po artykuły specjalistyczne). Obecnie polegam, przede wszystkim, na „poczcie pantoflowej” – osoby czy firmy, z którymi współpracowałam, polecają mnie znajomym i rodzinie. Z niektórymi „znamy się” od lat, inni wracają, pojawiają się też nowe zlecenia. Często robię korekty prac magisterskich – przeważnie z polecenia. W każdym razie na brak zajęć nie narzekam.
Od czego zaczęłam? Od uwierzenia we własne możliwości i przyswojenia zasad, którymi rządzi się copywriting czy zaprzyjaźnienia się z SEO. Początki są trudne, ale trening czyni mistrza. Trzeba po prostu zacząć pisać – systematycznie, uparcie i czasem za grosze. To takie moje małe hobby: tylko tekst i ja. Trzeba po prostu lubić dłubanie w tekście.
Zdradzisz nam, o czym będzie Twoja książka?
Marzena: Nie wiem, czy kiedykolwiek napiszę tę książkę. Wszyscy mówią, że powinnam, ale nie jestem przekonana. Wydaje mi się, że po prostu niektórzy są stworzeni do czytania, a inni dostarczają im „materiału”. Jestem chyba po prostu lepszym czytelnikiem niż autorem – do napisania książki potrzeba odwagi, której mi jeszcze brakuje.
Realny plan jest poza beletrystyką – myślałam o publikacji z zakresu bobomigów, czyli o czymś w surdopedagogicznych klimatach z pożytkiem dla dzieci słyszących. Wiem, że niewielu rodziców słyszało o tej metodzie porozumiewania się z niemowlakami, więc wydaje mi się, że warto poruszyć ten temat. Badania przede mną!
Ja również mało słyszałam o bobomigach, mam jeszcze Twój post na ten temat do nadrobienia;) Dlatego z niecierpliwością będę czekać na książkę! Skąd pomysł, aby prowadzić blog? Od czego się zaczęło?
Marzena: Pierwszy wpis pojawił się na moim blogu 24 października 2015 roku – data ważna dla mnie i mojej puchatości, z którą postanowiłam się wtedy pożegnać. Puchatość troszkę się skurczyła, moje skrzydełka w tym czasie urosły, więc równowaga w przyrodzie została zachowana. Chyba po prostu potrzebowałam mieć coś tylko swojego, marzyła mi się mała odskocznia od codzienności – miejsce, w którym mogłabym pisać o książkach, o walce z puchatością, czasem coś o macierzyństwie czy o innych ważnych sprawach… Chciałam podzielić się z kimś sposobem na skręcenie ptaka albo pokazać, że można zrobić coś z niczego. No i podrzucić czasem jakiś przepis na błyskawiczną zdrową przekąskę czy na niezdrowe słodkości. Chciałam sobie udowodnić, że nie jestem TYLKO mamą, ale kimś więcej, a blog miał mnie zmotywować do odkrycia tej lepszej wersji, która gdzieś tam we mnie siedzi.
Twój blog ma mnóstwo fanów, a Twoje posty motywują również innych- dobra robota! Życzę Ci odwagi i determinacji, abyś mogła spełnić wszystkie swoje marzenia.
Marzenę spotkacie na jej blogu, a także na portalach społecznościowych:
http://matkapuchatka.blogspot.com/
https://web.facebook.com/matkapuchtka